środa, 30 czerwca 2010
# 139, Anglia
sobota, 26 czerwca 2010
# 138, wakacje po raz pierwszy tak smutne
Jakby przez mgłę dostrzegam Cię
idziesz w moją stronę i uśmiechasz się
nie wiem co jest jawą, nie wiem co jest snem
dzisiaj to nieważne bo przytulasz mnie
serce Twoje bije znów
wierzę, że spotkamy w Niebie się.
Mój anioł stróż gdzieś podział się
ciemność pozostawił, choć przecież wie, że boję się
Powiedz, kto uwierzy mi, że dziś widziałam Cię
gdy nawet anioł stróż - tchórz, schował się
tak pragnę poczuć ciepło Twe
wierzę, że.. wierzę, że..
wierzę, że spotkamy w Niebie się.
Powiedz mi, że nie boisz się
musisz to powiedzieć, bym już nie martwiła się
powiedz, że znalazłeś szczęście, którego brakło tu
że co noc kołyszesz mnie szepcąc mi bajki do snu
choć tak bardzo brak mi Ciebie jest
wierzę, że spotkamy w Niebie się.
piątek, 25 czerwca 2010
# 137, maturzystka
Od dziś jestem maturzystką. Cholernie nieszczęśliwą, rozżaloną. Boli mnie ta strata. Nie sądziłam, że można tak bardzo cierpieć.
czwartek, 24 czerwca 2010
# 136, Patryk.



I pozostała tylko pustka.
środa, 23 czerwca 2010
# 135, marzenie na wieszaku
So I lay
Longing though and endless day
Dreaming of tonight with you
And everything we'll do.
It's just time
From mundane to the sublime
From waiting for tonight with you
Underneath the half moon
Close my eyes
And you'll still be here with me
Close my eyes
Well I might come over
Just to tide me over
Cause the waiting might kill me
If I don't come over
Why does time move slowly
When I'm not with you
And the sunrïse comes too soon
sobota, 19 czerwca 2010
# 134, bal.
czwartek, 17 czerwca 2010
# 133, Benjamin Button i parę innych
środa, 16 czerwca 2010
# 132, wyliczanka-nudna-jak-flaki-z-olejem
9. Choruję na lenistwo i jestem uczulona na szkołę.
12. Idę, bo przynudzam tak czuję. Jądro ciemności czeka.
I shake your way, I shake your way
Counting on the night for a beautiful day
I shake your way, I shake your way
And I say you can't get enough
No you can't get enough
Given a chance, I'm gonna be somebody
If for one dance, I'm gonna be somebody
Open the door, it's gonna make you love me
Facing the floor, I'm gonna be somebody
wtorek, 15 czerwca 2010
# 131, ale zasuwam z tymi postami o.O
poniedziałek, 14 czerwca 2010
# 130, nijak.
Zasłuchuję się w nagraniu, które znajduje się pod poprzednią notką (dla ciekawskich). Kocham je nad życie. Jest tak cudowne, że o JA NIE MOGĘ i mam wrażenie, że będzie mi się kojarzyło z jedną osobą.
Uporałam się z odprawą on-line, która jednak nie była tak straszna, jak wydawało mi się, że będzie.
Śliweczki suszone poprawiają mi dziś humor. Są o wiele smaczniejsze niż jakieś ziołowe Scheiße, które niby ma uregulować przemianę materii. Obleśne, FUUUU. Prędzej zwymiotuję niż przełknę te ścieki.
Okej, przełknęłam jednak. Idę, bo w końcu muszę zacząć uczyć się sentencji, do których zabieram się od X czasu. Och, ja bardzo mi się nie chce.
Chyba udziela mi się humor niedzielnego wieczoru. Damn.
# 129, nie lubię niedzielnych wieczorów.
niedziela, 13 czerwca 2010
# 128, Niedziela to SUNday, a więc gdzie podziało się życiodajne słonko?
sobota, 12 czerwca 2010
# 127, leniwy jak Dina.
- Ty będziesz jego jedyną właściwą drogą. Będziesz go prowadzić i podnosić z licznych bolesnych upadków. Będziesz czuwała nad jego sercem, nad jego duszą i tymi uczuciami, złymi i dobrymi, które toczą w nim nieustanną walkę. Poniesiesz go lekką falą, jak rozbitka, ku bezpiecznej plaży, ze wzburzonego morza. Będziesz drogowskazem w niepewnej chwili, głosem w głowie, melodyjnym szeptem rozumu w momencie zwątpienia. Ty, istota nieskazitelna, podniesiesz zgubionego człowieka i wyrwiesz go z więzów zła i goryczy. Ty, byt czysty jak łza, będziesz z nim, gdy znajdzie się na dnie. Ty, najlepsza wśród złotych, zostałaś wybrana i staniesz się dla niego Przewodniczką Istnienia.
- Czy podołam? Czy nie wyrasta to ponad moje siły? Czy zdołam dotrzeć do zagubionego człowieczego serca?
- Poradzisz sobie. Wiem, co mówię. Jestem tego całkowicie pewny.
Tak na zachętę, huhu. ;)
Jak kto łaskaw, kliknąć ankietkę. Ułatwi zadanie :)
# 126, a dni płyną tak leniwie, tak beztrosko, niemal szczęśliwie.
czwartek, 10 czerwca 2010
# 125, w takie dni czuję, że żyję.
W takie dni czuję, że żyję. Boli mnie kręgosłup, głowa i ręce. Jestem totalnie wykończona i smuci mnie myśl, że jeszcze TYLE roboty przede mną. Ale jedno jest dobre. Przynajmniej nie mam poczucia, że zmarnowałam dzień.
środa, 9 czerwca 2010
# 124, karabinek, karawanek i inne rzeczy na "k"
wtorek, 8 czerwca 2010
# 123, Obóz koncentracyjny Stutthof
niedziela, 6 czerwca 2010
# 122, LEDNICA 2010
piątek, 4 czerwca 2010
# 121, Życie jako wyższa matematyka - rozważania Pana X, fizyka od siedmiu boleści.
czwartek, 3 czerwca 2010
# 120, mam dziś dobry humor...
...i z tej racji pomalowałam sobie paznokcie "na debila". Jutro jadę na Wieżycę z Damkiem, na osiemnastkę Drucika, w sobotę już ukochana Lednica. A w poniedziałek do szkoły na dwa polaki i angola + frajerski dzień bez przemocy w naszym LO *pożal się Boże*. Jakoś to przeżyję. Póki co, kicham na wszystko i na wszystkich (najbardziej na Ludzi bezdomnych) i lecę do Piny na noc, co by się i ją trochę rozruszać. Jak znów nie będę mogła spać, to znaczy że ma żyłę wodną pod pokojem i szlag mnie weźmie. Znów będę spać jak pies i pisać notki o szóstej nad ranem *w mordeczkę*.
Trzymajcie się ciepło, Dinka.
środa, 2 czerwca 2010
# 119, ŁYSY JAK KOLANO + deficyt budżetowy!

wyśmiewacz, wyśmiewacz -> łyyysyyy jak KOLANO XD a ja mam nową grzywkę *luzer*
+
Byłam dziś w kinie (Książę Persji, kocham Cię! Ok, już nic więcej nie mówię :D), było super. Podniecać się tym filmem będę dłuuugi, dłuuuugi czas. Zdecydowałam, że jak tylko wyjdzie na DVD to kupuję go i oglądam kilka razy w tygodniu. AAA! Odjazd niekontrolowany! I ten AKTOR! *wodospad uczuć* Gapiłam się jak w obrazek do tego stopnia, że momentami gubiłam wątek, ale ciiicho *haha*. Zdecydowanie polecam Waszej uwadze Prince of Persia: The Sands of Time (okey - dokey, koniec na temat filmu, bo zostanę potraktowana laserową dzidą, hahaha!). Z Dagą głośno chrupałyśmy obrzydliwie słony popcorn i przeszkadzałyśmy ludziom dookoła. Ktoś przez cały film wyżywał się na moim fotelu. Już chciałam rzucić w niego "potężnym stekiem wołowiny", ale ugryzłam się (boleśnie) w jęzor, kiedy zauważyłam, że to jędzowato wyglądająca opiekunka sporej grupki uczniów, która wyglądała jakby cierpiała okropnie, albo miała okres (albo oba, bo to się *niestety* nie wyklucza). Postanowiłam jej wielkodusznie wybaczyć.
W Empiku o mały włos nie umarłam, nie padłam z rozgorączkowania i totalnie potężnego podniecenia, kiedy zobaczyłam Majkelowe budziki, kubeczki a także takie same z panem Presley'em. Do tego potężna dawka muzyki, książek, filmów i zdecydowanie zbyt ubogi stan portfela *damn it!*. Stwierdziłam, że koniecznie muszę się wybrać do Alfy na zakupy. Jak tylko uzbieram pokaźny pliszek pieniędzy, który będę mogła z lekkością wydać *o naiwności!*. Może spadnie mi z nieba na głowęęę... *maślane oczka*. Ej, tam na górze! Słyszycie mnie?!
Do tego masa pięknych kwiecistych sukienek, które śnią mi się po nocach. *histeryczny płacz*
Zdecydowanie cierpię na deficyt budżetowy.
Kupiłam sobie za to farbę do włosów i znów będę ciemną masą. A yeah. W końcu pozbędę się tej rudej czupryny. Trufla będzie w tym sezonie hiciorem, ja to mówię. *cwaniak2*
AAA! Byłam też dziś u fryzjera. Efekt na obrazku załączonym wyżej - nowa grzywcia, dla odmiany. Już mi się znudziły moje poprzednie włosy.
Od niedzieli stoją stokroteczki i stoją i nie więdną, hejo! *wesolutki*
A teraz lecę podrygiwać przy desce do prasowania *mina zrzedła totalnie* do Madonny i Radiohead. Wyczaiłam dziś ich płytę w Empiku (Radiohead), nawet chciałam kupić, ale jak zwykle odwlekłam wszystko na później. Byle do jutra!
Dinka.