wtorek, 6 lipca 2010

# 144, Podryw na sztywniaka w mieście Bristol dumnie zwanym

DZIŚ: kolejny dzień z serii "Pan Leszek to super-piechur-przewodnik". Trzy godziny łażenia po Bristolu, który jest bardzo ładnym miastem, doprowadziły moje stopy do obłędu. Cholera, nie wiedziałam, że można przetrenować nogi chodząc po mieście oO Okey dokey, Dina. Trzymaj fason i figurkę. Tylko nie narzekaj, bo wszystkich dookoła szlag trafi, a Ty wykitujesz jako pierwsza. Gadasz do siebie? Daj spokój, to objawy jakiejś psychozy! STOP IT! 
Bardzo po babskiemu powiem, że mają tam nieziemskie sklepy *.* Marzyłam tylko o posiadaniu karty bez żadnych ograniczeń i z miną maniaka wpaść i szaleć w wirze zakupów. Cudowne sukieneczki w kwiatki (again -.- they try to kill me), buciki, bluzeczki. Krótko mówiąc, fruwałam i piszczałam z wrażenia gdzieś w chmurach. Jestem pewna, że Asia podzieliłaby moją opinię, gdyby wkroczyła do Zary czy gdziekolwiek indziej.
Oprócz ciuszków, wparowałam do sklepu, w którym był jakiś trylion gazylionów płyt. MUSE za 3 funty. I wiecie, co? Szlag mnie trafił, bo odkryłam, że jestem spłukana. Jestem master of disaster na skraju wyczerpania finansowego.
Niestety, karty nie mam, więc musiałam obejść się smakiem. Kurczaki. ;((
Oprócz tego, jedwabiste muzeum. Ach, trzeba Wam było widzieć piękne zastawy - srebro, złoto, porcelana. Galerie obrazów, zjawiskowych wprost. Coś cudownego. Egipt, dinozaury. Misz masz. Najlepsze? Za darmo. Opadła mi szczęka. W Polsce takie muzeum za darmo? CHYBA W SNACH!
Najfajniejsi byli moi sztywni kumple. Przedstawiam Bezimiennych.



(Co ja ostatnio mam, że tak zaplatam te nogi? oO)

Co poza Bristolem? Rozpływam się w Majkelu oraz MUSE. Wcinam Krówki kupione w polskim sklepie. Oglądam (w końcu) zaległe filmy (licząc na kolejną porcję - tak, to sugestia). Gdyby ktoś miał jakieś propozycje i coś godnego polecenia do obejrzenia, byłabym wdzięczna. Mi już kończą się pomysły, haha. Czytam Mistrza i Małgorzatę, choć od kilku dni książka zbiera kurz bardzo dzielnie. oO Do tego, jeszcze tylko 12 dni... Dinka, przeżyjesz! Dasz radę, bo z Ciebie twardzielka i supermenka! 
Od rana będę gotować, prać i smażyć się na plaży. Ambitne plany na 7.07.2010. Dwie siódemki w dacie. Liczę, że ten dzień będzie szczęśliwy. Przydałoby się. Siódemka zwykle przynosi mi szczęście.

Jak widać, Dina uskutecznia nieskuteczny podryw na sztywniaka. Pozdrowienia od tych nudziarzy, ode mnie, też nudziary. Pozdrowiwszy wszystkich, których dziś wykańczają bóle menstruacyjne oraz całą resztę, która nie musi użerać się z szałem macicy, Domka wylogowuje się.




FILMY:
When in Rome
Remember me

MUZYKA:
MUSE - Micro Cuts
MUSE - Citizen Erased
Nickelback - If everyone cared
MUSE - thoughts of a dying atheist
Michael Jackson - Whatever happens

+ Kaśka ma dziś urodziny, więc zawyjmy jej uroczyste sto lat :)