Miotam się ze szczęścia, więc dziś bardzo krótko.
1. O mniej więcej czwartej nad ranem polskiego czasu skończyłam czytać "Zaćmienie". Jeśli mój tryb spania nie zmieni się po powrocie do kraju, to niebawem zamienię się w zombie albo w inne nadprzyrodzone zwierzę oO
2. Jak na złość, od początku pobytu tutaj, dziś po raz pierwszy obudziło mnie słońce. Jest tak piękna pogoda, choć zdaję sobie sprawę z tego, że całą noc lało, bo powietrze jest rześkie i tak cudowne, że mam ochotę wyjść i biegać. Gdyby za domem była łąka, po której mogłabym hasać boso aż by mnie czerwone mrówki zeżarły, pewnie bym rozważyła ten kuszący fakt.
3. Nie mogę pozbierać myśli, bo przeraża mnie fakt, że z mojej łączki nici, bo czeka mnie to, czego nienawidzę, jeśli chodzi o przygotowania przed wielkimi podróżami. PA-KO-WA-NIE! *usta w podkówkę* Założę się, że połowy rzeczy zapomnę zabrać. Jak ja tego nie znoszę! Jakby pakowania przed wylotem było za mało. O, pod tym względem to pakowanie bije poprzednie na łeb. To pakowanie jest przed odlotem.
4. Już jutro lecę do Polski! Przeraża mnie fakt, że muszę wstać o 4 i przetransportować się na lotnisko, ale NIC NIE SZKODZI! Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie, że w końcu wracam do mojej cywilizacji, do mojego telefonu (odwyk trwa -.-) i do mojego łóżeczka, w którym zapomnę, co to bezsenność!
5. W Polsce czeka mnie kolejny odwyk. Jak ja się odzwyczaję od zapijania ciasteczek i muffinek Fantą i zagryzania ich prażonymi orzeszkami? *buu* Serio, moje smaki ostatnio mają jakiegoś fioła. Może tęsknią za Polską? O tak, jestem o tym w zupełności przekonana.
A hoj majtkowie! Lecę się pakować i napełniać się nadzieją, że jeszcze tylko KILKA godzin *serduszka*
Din