Okey, powoli przyzwyczajam się do tego, że nagle atakuje mnie samochód wyjeżdżający mi gdzieś z lewej strony, chociaż jest to dla mnie nie do przejścia. Mylą mi się strony na potęgę. Chcę do Polski i do ruchu prawostronnego, gdzie samochody na rondzie jadą w kierunku przeciwnym do wskazówek zegara. Bzik, bzik, bzik... Wspominałam już, jak to wyprowadziłam chłopaków w pole (?) w Londynie (?!)? Dali Domce mapę i prowadź, pani przewodnik. Ja, Domka, orzeł z geografii i rozróżniania kierunków wyprowadziłam ich na jakieś londyńskie peryferie chyba ze dwa razy. Ale na autobus zdążyliśmy, chwała mi za to!
Ruch lewostronny to jeden diabeł. Ale jest coś gorszego. Kiedyś, kiedy oglądałam Angus, thongs and perfect snogging nie zwróciłam na to uwagi. Kiedy oglądałam to wczoraj, po spędzeniu tygodnia w Anglii, dostrzegłam TO. Ludzie, Angole parkują samochody NA ULICY. Centralnie, na jezdni, przed swoim domem. Całymi kolumnami stoją samochody, które zwężają szerokość jezdni. W Polsce byłby za to taki mandat, że o jaaa! (Tak mi się wydaje. Parkowanie na środku ulicy chyba nie jest czymś normalnym). Podczas jazdy autobusem myślałam, że padnę, kiedy kierowca musiał jechać SLALOMEM, żeby ominąć stojące wszędzie zasrane samochody zasranych Angoli! Wzium, wzium, między samochodami, zjeżdżając na sąsiedni pas. PARANOJA ;O Hm, gdybym ja była kierowcą autobusu, bez skrupułów wpakowałabym się jednemu czy drugiemu w bagażnik. I BASTA!
Irytujące jest również to, że Angole nic nie robią sobie z przejścia dla pieszych i jak bydło przechodzą przez jezdnie. A sygnalizacja świetlna jest po to, żeby krowy zastanawiały się, czy zielone światło można zjeść. O pieszych mówię teraz. Jakby jeszcze kierowcy olali światła ciepłym moczem, nastąpiłby rychły koniec świata.
Jednego Angolom na ulicach zazdroszczę. Piętrowe autobusy. *marzyciel* Wczoraj testowane, I LIKE IT! Polecam każdemu, przejechać się na piętrze autobusiku. Odlot totalny.
Nie chce mi się więcej gadać chyba. Mam bezsenność, więc wyżywam się na angielskich, niedzielnych kierowcach. Pan Dino (zbieżność ksywek przypadkowa!) byłby ze mnie dumny!
Pozdrawiam, Dinka.