wtorek, 22 listopada 2011

# 295, hatred & anonymity

Kolejne życiowe zawirowania powodują, że zmiennax zostaje okryta całunem ciemności, cienia, tajemnicy. Nienawidzę przemilczeń, zatajeń, ubarwień. Czuję, że sama siebie okłamuję. Muszę się kryć z tym, jaka jestem. Dlaczego? Po co? W jakim celu? Bez przerwy powtarzam sobie te pytania. Teraz, trzy po pierwszej dnia dwudziestego drugiego listopada rok później, odkryłam dlaczego. Dla własnego bezpieczeństwa. Trylion razy powtarzałam sobie: nie uzewnętrzniaj się tak łatwowiernie, nie daj się zwieść, nie daj się sterować swojej wrodzonej, chorobliwej, nachalnej naiwności i wierze w ludzi i w ich szczere intencje, dobroć i wrodzone miłosierdzie i empatię. 
"Dina, uwierz w końcu, że nie każdy chce dla ciebie dobrze. Zapamiętaj sobie raz a dobrze, że po tej samej ziemi, po której ty chodzisz, łażą dwulicowe szumowiny, które chcą się pogrzebać żywcem - ciebie i twoje uczucia" - powtarzałam to sobie każdego dnia, kiedy tylko otworzyłam oczy. To trwało dłuższą chwilę. Później przestałam sobie to wmawiać każdego poranka, bo stało się moją mantrą, czarem który rzuciłam na swoje życie i myślałam, że tak już będzie. Naiwnie myślałam, że takie zaklinanie się w czymś pomoże. Przekonana o tym, że skoro ja to wiem, to i moi wrogowie to wiedzą. Miałam nadzieję, że oni w głębi serca są dobrzy, że nie przekroczą wyznaczonej przeze mnie bariery. I zapomniałam, że nie każdemu mogę ufać. Tak, zasada ograniczonego zaufania. Ukryj się pod peleryną niedomówień, pozostań anonimową zjawą w tłumie wszystkowiedzących sępów, które marzą o kolejnej porcji plotek, pomówień i oczernień, z czego zrobią sobie pożywkę na najbliższe tygodnie. Wykorzystają słabość. Mgnienie oka czy chwilę, w której szukając oparcia, natrafisz na kolczaste ciernie ich ciemnej strony.

Teraz, znów muszę przewartościować parę spraw, przyjrzeć się tym ludziom, którzy są być może za blisko mnie. Złapać za rękę tych, których potrzebuję przy sobie. Przyciągnąć ich do siebie. A później wziąć gruby kij i, kręcąc się wokół własnej osi, zatoczyć wokół siebie krąg. Linię wyznaczającą granicę, strefę bezpieczeństwa, do której intruza nie wpuszczę a spiskowca z łatwością z niej usunę. Jest mi dobrze w tym momencie życia, w którym jestem. Uśmiecham się, nie odwracam się za siebie, choć czasami życie wysyła mi tak jasne i oczywiste sygnały, że nie należy palić za sobą mostów, że czasami ich przejaskrawienie bije po oczach. I dlatego zrobię wszystko, żeby ten moment trwał jak najdłużej. Wszystko, żeby ten moment trwał wiecznie dla mnie i dla tych, z którymi chcę go dzielić.


Jesteś tu teraz. Dedukuj dalej. Zainteresował Cię link na mojej tablicy. Dedukuj dalej. Widziałeś go. Dedukuj dalej. Jeszcze nie wiesz, że nie każdy wie o naszej małej tajemnicy. Dedukuj dalej. To znaczy, że to ja pozwoliłam Ci zbliżyć się do jakiegoś kawałka mojej duszy. Dedukuj dalej. Coś znaczysz dla mnie; jesteś w tym wąskim gronie osób, które do siebie dopuściłam. Dedukuj dalej. Chcę, żebyś był po mojej stronie nieprzekraczalnej linii. Dedukuj dalej. A teraz zastanów się, czy chcesz zostać. Dobrze się zastanów, bo nie potrzebuję dezerterów, którzy wbiją mi sztylet między łopatki.






Wasza Dinka