Skończył się stary rok, przyszedł nowy. Jesteśmy dzień starsi, ale też przybyła nam kolejna zima - mamy kolejne 365 dni na karku. Szybko zleci, bo w końcu to nie wieczność. Za 12 miesięcy będziemy witać kolejny, a za 24 miesiące następny z kolei rok. Czas płynie i nie można go zatrzymać. Przez ten rok wydarzy się mnóstwo rzeczy, które są dla nas zagadką, nieodgadnioną tajemnicą. Są dla nas... jakimś impulsem, który skłania do działania. Ciekawi kolejnego dnia, przeżywamy jedną dobę za drugą. W natłoku zdarzeń brakuje nam godzin do działania i chcielibyśmy, aby doba trwała 30 godzin. Trzeba wykorzystywać na maksa te marne 24 godziny, aby nie żałować, że czegoś nie zrobiliśmy/zrobiliśmy, czy cokolwiek. Dbajmy o to, żeby kolejne dni przebiegały tak, jakbyśmy tego chcieli. Nie jesteśmy biernymi widzami życia. Życie to nie film, na który patrzy się z jakiejś perspektywy - z wygodnego fotela. Życie to teatr, w którym każdy ma role drugoplanowe, ale i tą jedną, najważniejszą - gra główną rolę w przedstawieniu "Moje życie". W tym teatrze nie jesteśmy jedynie widzami, ale też aktorami. Obserwujemy cudzą sztukę, jednocześnie tworząc swoją. Jesteśmy kowalami własnego losu. Nie pozwalajmy, aby życie mijało bez naszego udziału. Starajmy się aby mijające chwile były dla nas czymś cennym, wartościowym, godnym zapamiętania. To taka myśl przewodnia na ten nowy rok. Aby żyć, tak naprawdę i bez oszukiwania siebie i wszystkich, którzy nas otaczają. Żyjmy w szczęściu, które tworzymy sami dla siebie.
Swoją drogą, jak piękne staje się życie, kiedy pod sufit fruwasz ze szczęścia. Żelki i para cudnych, błękitnych oczu mogą przenieść w świat, w którym nie liczy się nic. Żaden sprawdzian, żaden problem, żadne przykrości i smutki. Liczy się tylko ta chwila i nic poza tym.
Słyszałam, że jaki pierwszy dzień roku, taki cały rok. Może popełniam błąd, ale pochwalę dzień przed zachodem słońca. Chciałabym, aby każdy moment w tym roku był jak ostatnich kilkanaście godzin. Tego życzę sobie, może egoistycznie, ale szczerze.
Pozdrawiam, Kleo.