poniedziałek, 11 stycznia 2010

# 32, o seksie, mózgu i innych rzeczach budzących kontrowersje

Owszem, temat dość kontrowersyjny. Temat tabu, o którym tak po prostu sobie gadać bez wstydu czasem nie wypada. Ale czasem ktoś może się wypowiedzieć, więc się wypowiem. Mam na ten temat swoje zdanie, więc co mi szkodzi?
Wokół seksu robi się wiele szumu. W szkole uświadamiają na temat tego do czego służą prezerwatywy i mówią, że tabletki upośledzają w jakimś stopniu czynności jajowodów i o tym, że dzieci nie przynosi bocian i jak się zabezpieczyć przed posiadaniem dzieciątka w wieku nastu lat i takie tam różne rzeczy z kosmosu (a może raczej z Bravo z rubryczki "Seks nastolatków, czyli poradnik jak szybko zostać mamusią"), w domu rodzice starają się jakoś wprowadzić swoje dzieci w te sprawy, żeby ich latorośle nie robiły głupot. Dużo gadania i tak na dobrą sprawę całkiem bezsensownego. Rodzice wierzą swoim pociechom i uważają, że ich dzieci są mądre i wiedzą, że seks nie jest dla nich. Figa z makiem! Młodzież doskonale wie, "skąd się biorą dzieci" i niejedna gimnazjalistka czy licealistka (chłopaków też się to tyczy, żeby nie było) ma życie erotyczne bujniejsze niż rodzice. Kamasutrę i wszystkie jej tajniki znają i nie mogą się doczekać, kiedy przetestują kolejne. Robią coś co tak naprawdę nie jest przeznaczone dla nich. Zamiast zajmować się spotkaniami ze znajomymi, imprezowaniem czy czymkolwiek co jest adekwatne do ich wieku, biorą się za rzeczy zarezerwowane dla dorosłych, którzy (zazwyczaj) wiedzą, co robią. Chociaż, nawet niektórzy dorośli niszczą wyjątkowość  tej intymnej części naszego życia niedochowując wierności, czy do trzydziestki zmieniając partnerów jak rękawiczki. To ma jakieś głębsze znaczenie. To nie tylko gimnastyka, jakaś zwykła czynność fizjologiczna. Ludzie nie są zwierzętami, powinni umieć zapanować nad "nieludzkimi" odruchami. Ciało, ciało, ciało. Każdy z nas jest piękny i cudowny. Pociąg seksualny, który uruchamia się w okresie dojrzewania również działa. Dostaliśmy organy potrzebne do tego czy owego, ale czy to znaczy, że musimy robić z nich użytek co rano zamiast porannej gimnastyki? To powinna być jakaś szczególna "świętość", nasza cielesność nie powinna być dostępna dla każdego, tylko powinniśmy dawać ją komuś, na kim nam zależy. To trochę jakby sprzedawanie siebie na rynku, gdzie liczy się, że jest tanie (czyt. łatwe) i ładne. Ludzie sami siebie traktują jak... rzeczy? Nie okazują sobie samym szacunku, sami siebie obrzucają brudami z rynsztoku i z zabłoconą twarzą idą przez tłum ludzi. Takie rzeczy jak to, że ta przespała się z tym (a on ma kilka innych babeczek na boku) nie przemijają cicho i ludzie zwyczajnie o tym gadają, jak tylko wpadnie im jakaś nowinka w ucho. Chyba nikomu z nas nie zależy na zszarganej opinii. 
Poza tym, ktoś mądry kiedyś powiedział: "Seks… Organy do jego uprawiania ma każdy. Ale nie każdy wie, że najcudowniejszym organem seksualnym pozostaje mózg". Warto pamiętać, że te kilka minut nie odgrywa się tylko na zewnątrz, ale w naszej głowie. Przeżywanie tego w jakiś specjalny sposób może coś w nas zmienić, zacementować uczycie między dwojgiem kochających się ludzi, dać im szczęście jakim  jest dziecko. Jeśli nie wiemy, czym jest seks i jak z niego korzystać, nie bierzmy się za to, bo nie warto. Lepiej poczekać, aż spotkamy tego odpowiedniego partnera, z którym seks przestanie być pięciominutową przyjemnością rano i wieczorem a stanie się czymś niezwykłym, szczególnym, czego będziemy wyczekiwać i z czego będziemy się cieszyć. Do wszystkiego trzeba dorosnąć. A do tego jak chcemy to zrobić, kiedy i gdzie trzeba naprawdę długo się zastanawiać. Nie śpieszyć się, bo pośpiech w tych sprawach nie pomaga. Zadbać, aby to było coś pięknego i niezapomnianego.

Pozdrawiam, kleo.