poniedziałek, 18 stycznia 2010

# 38, jednolita struktura organizmu zwanego społeczeństwem

Mojemu braciszkowi ostatnio zepsuł się komputer. Nie mam pojęcia, co tam z nim jest nie tak, bo nie jestem specjalistą od elektroniki. W każdym razie, pewnego pochmurnego i zimnego poranka (wszystkie ostatnio takie są..), kiedy jak co rano wtargnęłam do jego pokoju, aby za nogi wyciągnąć go z łóżka, zobaczyłam na półce cudowne i bardzo skomplikowane urządzenie, które mnie napełniło boską weną.
Przejdę do rzeczy. Otóż ostatnio na historii omawialiśmy zagadnienia związane z drugą połową XIX wieku - polityka zaborców wobec Polaków, odpowiedź naszego narodu na działania Prusaków i Rosjan. Pojawiło się tam pojęcie "Praca organiczna", czyli idea, która zakładała, że społeczeństwo jest pewnego rodzaju organizmem, w którym każdy musi dobrze wykonywać swoją pracę, bo inaczej system będzie szwankować. Tak jak w człowieku musi dobrze pracować serce, nerki, wątroba, żołądek, tak w społeczeństwie każda grupa czy jednostka musi dobrze wypełniać swoje funkcje. 
Moim zdaniem to dobre rozumowanie, przydałoby się zastosować je w obecnych czasach. Każdemu z nas została przeznaczona jakaś konkretna rola. Lekarz leczy ludzi, prawnicy bronią ich bądź pogrążają, politycy starają się zmieniać nasz kraj (w założeniu, że będzie lepiej, co niestety nie zawsze im wychodzi), hydraulik naprawia rury, urzędnik wypełnia papierki, sprzątaczka po nich wszystkich zamiata. Jednak, jaki chaos wkrada się w funkcjonowanie organizmu, który przecież musi działać na pełnych obrotach, bo życie się toczy i na nikogo nie czeka, kiedy do "ustroju" wkradają się piekielne szczegóły, kiedy prawo i rządzące światem normy moralne zostają zlekceważone i zdeptane przez pędzących do sławy ludzi różnego pokroju. Jaki bałagan robi się, kiedy lekarz potajemnie bierze kopertę, kiedy ustawiane są mecze, kiedy w rządzie rodzą się kolejne afery głupsze do polityków, kiedy sprzątaczka źle umyje podłogę, a rury pękną albo zacznie z nich przeraźliwie śmierdzieć z powodu fuszerki odwalonej przez hydraulika.  Robi się zamieszanie, osądzanie i obwinianie każdy każdego, rzucanie mięsem, pozwy, wyroki i inne rzeczy z kosmosu. Gdyby wszystko działało jak należy, panowałby ład i harmonia. 
To trochę jak układanie klocków domina. Kiedy przewróci się jeden, walą się wszystkie - reakcja łańcuchowa. Im bliżej końca, tym mniej do naprawiania. Gorzej, kiedy coś się sypnie na samym początku - całą układankę szlag trafia. Można by ułożyć wyżej wspomniane grupy społeczne w taką jakby hierarchię zaczynając od tych postawionych najwyżej, czyli tych, którzy pełnią funkcję w państwie: politycy i cała ta otoczka, dalej postawić dbających o porządek i zdrowie - prawników, lekarzy, pielęgniarki, dalej sprzątaczki i innych tych, którzy muszą maczać palce w brudnej robocie. Między nimi wynikają zależności. Kiedy wybuchnie jakiś bunt wśród sprzątaczek, będzie brudno, ale większego krzyku w państwie to nie narobi. Gorzej, jeśli idzie o pielęgniarki, bo tu chodzi o życie ludzi, ale to inna historia. A więc przewracają się klocki od sprzątaczek do końca. A kiedy nie gra coś wśród prawników, lekarzy, albo polityków? Robi się zamieszanie na skalę całego kraju. Szpitale strajkują, politycy wplątują w swoje interesy prawników, którzy również mają czasem coś na sumieniu, w rządzie bałagan, na ulicach bałagan, bo robotnicy nie wiedzą, co i jak kiedy nie ma im kto powiedzieć, jakie są plany. I sypie się cała układanka.
Gdyby tak ludzie potrafili się między sobą dogadać, być szczerzy wobec innych ludzi, wobec samych siebie, gdyby ktoś chciał zadbać, choć odrobinę o ten bałagan. Gdyby zapanowała jakaś harmonia, porządek, mogłoby być tak pięknie. Ale o czym ja tu gadam? Co ja zdziałam? Pogadam, pogadam, a w Polsce jak klocki domino są porozwalane bez ładu i składu, tak też zostanie.

Pozdrawiam, kleo.


P.S: Chciałam na początku to porównać do działania komputera, ale że się na tym nie znam, a do głowy przyszło mi ciekawsze porównanie (może oklepane, ale bardziej mi się spodobało) do domina. Jednak wstawię tu zdjęcie tego cudownego urządzenia z całą górą różnych gniazdek, płytek i innych, tak ku pamięci.