Nastawiałam się na ciężki dzień. Jednak to wszystko przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Piątek, dziewięć lekcji, dwa *cenzurka* wuefy, polski, matma - niebo się znaczy. Kocham piątki. W sumie jakoś przeżyłabym to wszystko, gdyby nie bardzo przykra wiadomość o śmierci rodzica jednego z naszych klasowych kolegów. Wiadomość, która kopnęła wszystkich. Łzy w oczach wychowawczyni, przygnębione i nieobecne twarze kolegów i koleżanek, puste miejsce naszego Kolegi, który jeszcze wczoraj cieszył, że się poprawiło i że będzie tylko lepiej. Zastanawiam się, jak on się trzyma. Głupie pytanie. Jak może trzymać się ktoś, kto stracił rodzica? Chciałabym mu pomóc, wesprzeć go jakoś. Gdybym mogła przewróciłabym do życia.. Jak to jest, że jednego dnia ktoś jest, a następnego już go nie ma?
Tylko co powiedzieć? Jak zachować się w takiej sytuacji? To krępująca dla mnie sprawa. W poniedziałek będzie pogrzeb. Podejdę do Kolegi, spojrzę w smutne, pełne żalu oczy. I co? Popatrzę na niego a później? Nie wiem, jak się zachować. "Przykro mi"? Jemu też. "Moje kondolencje"? To nie przywróci nikomu życia, a tylko go dokopie całkowicie. Brakuje słów, aby jakoś go wesprzeć, sprawić by poczuł się lepiej. Mam w naturze dbanie o to, by ludzie byli szczęśliwi. Chciałabym ulżyć mu w jego smutku. Gdybym tylko umiała. Gdybym tylko mogła..
Chyba zrezygnuję z pustych słów. Ubiorę się jak na taką, jakże smutną okoliczność przystało, zapłaczę cicho, spojrzę mu w oczy i mocno uścisnę. To chyba najlepsze rozwiązanie. Po prostu być.
Przez noc droga do świtania -
Przez wątpienie do poznania -
Przez błądzenie do mądrości -
Przez śmierć do nieśmiertelności.
— Roman Zmorski
Przez wątpienie do poznania -
Przez błądzenie do mądrości -
Przez śmierć do nieśmiertelności.
— Roman Zmorski