piątek, 5 marca 2010

# 60, nie umarłam.

Ok, przyznaję się bez bicia. Nie mam weny, zawaliłam sprawę. Albo ludzie znormalnieli, albo mi już całkiem odbiło. Oficjalnie przyjmijmy, że to ludzie się nawrócili, co normalnie jest niemożliwe. Nie mam pomysłu, co tu bezdusznikom wytknąć, ale spoko spoko - jeszcze to nadgonię. Założę się, że już w ten weekend ktoś mnie wyprowadzi z równowagi i wtedy się wyżyję! Chwilowo mam małe życiowe zawirowania, czasem wręcz nie wiem, jak się nazywam. W chwilach wytchnienia zatracam się w muzyce, Zbrodni i karze, oglądam seriale. Nie, nie olewam Was. Po prostu nie wiem, o czym pisać. Nie mam siły myśleć, za co gorąco przepraszam.
Przysięgam, że się zrewanżuję. Przysięgam, a jak ja coś obiecam to tak musi być. Na razie jednak zmywam się, żeby nie zalać Was kupą sentymentalnego chłamu, bo taki właśnie kłębi mi się pod włosami. Idę oglądać Czarodziejki sezon 1 odcinek 4 - zapowiada się śmiesznie :D (taka mała podróż w przeszłość). Jakoś trzeba oderwać myśli od pałki, która wpadła niestety do dziennika. Jestem chemicznym orłem.

Pozdrawiam ciepło, kleo.