środa, 3 lutego 2010

# 49, nie to miałem na myśli! Sztuka kompromisu.

Ludzie różnią się od siebie - różne cechy charakteru, przekonania i racje. Na tym tle często dochodzi do spięć, kłótni. Czasem jest to zwykłe nieporozumienie. Takie dziwne sytuacje wynikają dlatego, że my powiemy jedno a druga osoba odbierze to zupełnie inaczej. Wcale nie chcemy tego powiedzieć, wcale nie chcemy wzbudzić w kimś złości, nie sądzimy, że wywołamy tym takie piekło. A z takich "małych nieporozumień" często wynikają naprawdę przykre sytuacje, o których czasem trudno zapomnieć. Nie docierają do nas przeprosiny. Zdarza się, że zaślepia nas żal, jesteśmy zwyczajnie źli. Ktoś źle odebrał nasze intencje, zwalamy winę na niego - że drażliwy, nadwrażliwy. Ten drugi uważa, że chcieliśmy mu celowo dowalić i że to było zamierzone i że właśnie o tym myśleliśmy. 
Tak naprawdę to można by tą sytuację rozwiązać. Gdyby "ofiara" zgodziła się wysłuchać przeprosin łaskawie i bez obrażonej miny zaciętego dzieciaka, a "napastnik" (?) umiał przeprosić nawet wtedy, gdy uważa, że nie powiedział nic złego, obraźliwego czy cokolwiek. Przecież to nie tak wiele, można przezwyciężyć jakoś żal i po prostu rozprostować zawiłości. Życie byłoby prostsze, gdyby człowiek był mądrzejszy. I mniej uparty. 
Sztuka kompromisu. Umiejętność dogadania się, rozwikłania sprawy na warunkach dogodnych dla obu stron. Trudna, ale gdyby ludzie potrafili, chcieli się dogadać, byłoby piękniej, ech.
Pozostawmy gdybanie historykom. Człowiek upartym jest i pewnie nadal uparciuchem będzie. Nie ma się co tym zadręczać, Wisły kijem nie zawrócisz. Nic się nie zmieni, a to takie nudne. Idę szukać ciekawszej inspiracji. Do następnego razu.

Pozdrawiam, kleo.

+ muzyczka:
Kings of convenience - I'd rather dance with you.mp3