piątek, 3 grudnia 2010

# 232, piątek

Niby ta sama muzyka, ale tak jakoś cicho w moim życiu. Niby ten sam teatrzyk, a gram w nim nie główną rolę, a jakiś popsuty rekwizyt. Niby ta sama scena, ale sztuka już nie ta. Niby ta sama publiczność, ale tak naprawdę wszyscy się zmieniamy. 
Chciałabym znów dostać maszynę do pisania i napisać sobie taki scenariusz, w którym żyło by nam się jak w bajce, kochani aktorzy mojego życia.

Jest mi zimno i dochodzę do zaskakujących wniosków:
a) nawet Mike O'Donnel vel Mark Gold w 17 again próbuje mi coś zasugerować i robi jakieś dziwne miny i umoralniające gadki
b) stwierdziłam, że niektóre osobniki mają kościste mózgi i trzeba je trzymać w koszach na odpady radioaktywne
c) zima i mrozy poniżej dziesięciu stopni zdecydowanie spowalniają pracę mózgu (nawet tego nie-kościstego)
d) mózg, który pracuje na spowolnionych obrotach nie myśli poprawnie, robi na maksa i totalnie głupie rzeczy i rozmawia z osobami, z którymi bezpieczniej byłoby nie rozmawiać
e) obojętność jest gorsza niż ciepły mocz na twarzy szympansicy (cooo?)
f) nie cierpię ciepłego moczu, szympansicy z krzywym pyskiem, kościstych mózgów, zimy, mrozu, spowolnionych obrotów mózgu i tym podobnych.

Dina.