czwartek, 9 grudnia 2010

# 236, korzonkii!

Dzisiejszy dzień: długi, zimny i pełen niespodzianek. Śniegu pół metra, czyli prawie mnie zasypało. Moje buty nie wytrzymują wilgotności większej niż 100% - aluzja do przemoczonych do suchej nitki skarpetek. Czuję się przytłoczona. Ilość zadań do wykonania zmienia się odwrotnie proporcjonalnie do czasu. (o.O) No, w każdym razie, doba jest za krótka - to chciałam powiedzieć.
Mam pomysł na świąteczne prezenty, choć to mam z głowy. Gorzej z wykonaniem. Odkryłam, że pod choinkami w sklepach nie leżą pieniądze. A szkoda. 
Fuu, zagęszczenie choinkami i innymi świątecznymi bublami mnie miażdży -  mnie i moje biedne poczucie estetyki. Nie wiem, jak wam, ale mi do tego aby święta były ładne wystarczą dwie rzeczy: biały śnieg i brak szkoły. Bez odbioru.

Największą niespodzianką i gwiazdeczką wieczoru są oczywiście moje cholerne korzonki, które umierają/strajkują/bawią się laleczkami voodoo/melanżują beze mnie* JESTEM UNIERUCHOMIONA *apokalipsa*

Dina.

The Kooks, A fine frenzy i Kate Nash, drodzy państwo.



* niepotrzebne skreślić