poniedziałek, 6 grudnia 2010

# 235, odmarzające paluszki

Moje biedne palce, zarówno u rąk jak i u stóp, są zimne jak lody, co nie wpływa korzystnie na moje samopoczucie. Czuję się sfrustrowana faktem, iż za żadne skarby, Chiny ani nawet czekoladę  (?!) (chyba nie są moje -.-) nie chcą się, skurczybyki, nagrzać. Co więcej, drętwieją i są kijowe. Modę na chodzenie w rękawiczkach nawet w domu uważam za tegoroczny trend i top i inne takie.
Jestem dumna! Dziś pierwsza ostra jazda! Jest, jest, jest! Nikogo nie zabiłam. Taak, nawet siedząc za biurkiem na wykładach mogłam komuś coś zrobić. Z moim "szczęściem inaczej" wszystko jest możliwe. "Szczęście inaczej" jest wszechobecne i wszech-niechciane. 
Pół dnia gdzie? Na fejsie! Dowiedziałam się, że będę idealną żoną (o ile ktoś mnie zechce), że synonimem słowa zakupy według mnie są buty, że usta są czerwone nie tylko po całowaniu na zimnym, ale również tak "na co dzień" i że chciałabym mieć kotka. Ale takiego, co umie sikać i kupkać (?) do kuwetki, który wie, co i jak i w ogóle jest rozgarniętym, mądrym i spoko-loko kociakiem. Sama nie umiałabym wychować kota.Nie umiem wychować siebie, a co dopiero kota. Nie umiem po kociemu! Koty rozumieją po elficku? Mój brat mówi, że takie słowniki mają! Odlotowo! To będzie kolejny język, którego się nauczę - zaraz po angielskim, francuskim i greckim. Wpis w CV - znajomość języka elfickiego na poziomie zaawansowanym i mina pracodawcy - bezcenna! I lans, lans, lans, lansu pod sam sufit!
Moja ręka odwaliła. Może od zbyt dużej ilości czasu spędzanego z komputerkiem i  gigantycznej ilości sms-ów (mój telefon zmartwychwstał!) dostałam zespołu cieśni nadgarstka (łac. syndroma isthmi canalis carpi)? o.O Fas-cy-nu-ją-ce!

Dina



A! Zapomniałam! Sękatej rózgi na mikołajki wszystkim *atak morderczych całusków*