Nie, wcale nie dlatego, że nie chcę. Chcę pisać, bo mam dobry humor, chcę chcę chcę! Jednak jutro czeka mnie słodka łacinka i jeszcze słodszy angolek (ciągle ten sam, o którym gadam od tygodnia -.-). Wylazłam z wczorajszego paskudnego dołka, dziś wpędzę się w niego znów podrygując przy desce do prasowania, ucząc się słówek na łacinę, słodziutko. Po co mi wiedzieć, jak po łacinie jest pradziad?! Ale jednego się ciekawego dowiedziałam. Imię Severusa Snape'a z HP oznacza surowy. A myślałam, że to przypadek, że tak się nazywa Mistrz Eliksirów. *myśli* Ok, łacinka może być ciekawa. Ale wiedza, jak po angielsku jest papużka falista wydaje się być całkiem bezużyteczna.
Zasuwam do zakuwania, bo nie wyrobię się do jutra, a muszę jeszcze przemaglować Glorię Victis, bo pytanie z polaka wisi w powietrzu. Trzymajcie się, kuraski.
Dina.