Siedzę i popijam Żywca Zdrój truskawkowego. Jest źle, bo czuję każdy mięsień mojego ciała, co doprowadza mnie do szału. Nie mogę nawet głębiej odetchnąć, bo mój brzuch odmawia posłuszeństwa (mięśnie znaczy się). Słucham Owl City - Fireflies i jest mi totalnie lekko na sercu. Muszę jeszcze tylko napisać 3 wypracowania na niedzielny wieczór, potężną notatkę na polski, którą uiściła nas pani P, do tego nauczyć się słówek (znów, hahaha), zakuć na sprawdzian z historii (ostatni w mojej karierze w LO K-zy) i ogarnąć jutrzejszą Mężową osiemnastkę, na którą NIE-WIEM-CO-ZAŁOŻYĆ?! Apokalipsa, a-po-ka-li-psa.
Czuję się dobrze, czuję się dotleniona, czuję się z lekka obolała i odrobinkę podminowana faktem, że rozwalił mi się aparat. Wypiłam 750 ml wody, oprócz mięśni czuję też pęcherz. Ale nie chce mi się ruszyć z miejsca. Mam takie wygodne krzesło. Taaaakie wygodne. Jaka ja jestem leniwa *łapie się za głowę*.
Kurcze, miałam nadzieję, że olśni mnie, ale chmury zakryły niebo i promienie nie docierają do mojego zaćmionego dziś mózgu. Nasłuchałam się dziś na UG o śmierci i o wielu jej odmianach - taaak, kombinowanie. Nawet śmierci nie ma tylko jednej. Mamuś... *olaboga* O określaniu czasu zgonu posłuchałam i o technikach kryminalistycznych. Pobiegałam, nawet przećwiczyłam układ na WF, pokręciłam się z hula hopem i robiłam wszystko, żeby tylko nie pisać tych wypracowań. *chlipie* Teraz już nie mam wymówek i będę się musiała zabrać do interpretacji Kochanowskiego. A niech skonam (litr wody). Chyba idę coś napisać, bo jutro bym bardziej nie będę miała weny, tak coś czuję.
Nie wpadłam na nic twórczego, wybaczcie. Jak mi coś wpadnie do głowy to napiszę, obiecuję!
Pozdrawiam, Dinka.
MUZYCZKA:
Olw City - Fireflies
Placebo -Pierrot The Clown
Scorpions - Send me an angel
P.S: Mój nowy nagłówkowy kocur mnie uwodzi swoimi oczyskami. Zmieniłam na zielono, bo ten niebieski zrobił się już nieco nudny. Poza tym, wiosna jest! Zielono dookoła a u mnie nadal na zimowo? Już dość tej potwornej zimnicy.