Natchnienie nachodzi mnie w najdziwniejszych momentach. Wierzcie, albo nie, ale jest naprawdę totalnie nieprzewidywalne. Czasem po prostu coś powiem i jest.
Dziś, podczas monologów i dialogów długich i soczystych, rozmyślałam długo i zastanawiałam się dogłębnie i szczegółowo nad pewną rzeczą. Dokładniej nad jedną z ludzkich życiowych postaw, którą można streścić w kilku słowach: "po trupach do celu".
Zastanawia mnie to. Ludzie pędzą, chcą osiągnąć "coś". Chcą dotrzeć do celu, za wszelką cenę. Nie liczy się nic, tylko błyszczący cel na końcu, piękny i świetlany. Nic nie jest ważniejsze w tym koszmarnym wyścigu z czasem, samym sobą i wszystkimi dookoła, którzy jak my ślepo pędzą nie patrząc na boki ani za siebie. Taranowanie, dziki pęd i nie dostrzeganie tego, co dzieje się wokół nas.
Tak miło jest stanąć na chwilę. Uwierzcie na słowo. Rozejrzeć się, dostrzec to co się w naszym otoczeniu. Życie jest długą i piekielnie krętą, wyboistą ścieżką, która jest tak zakręcona, że nie do końca widać ten cel za pierdylionem tysięcy zakrętów i można się w tym pogubić i przez przypadek wybrać nie to rozwidlenie na skrzyżowaniu dobro kontra zło. Ale zjeżdżam z tematu, damn!
Chciałam pisać o tym, że ludzie pędzą za tym, aby coś osiągnąć tak naprawdę jakby stojąc w miejscu. Bo w swoim morderczym biegu nie mają czasu przemyśleć swoich porażek dużych i małych. Nie uczą się na błędach. Zapominają. Liczy się tylko cel.
Moim zdaniem to bez sensu. Człowiek powinien zdobywać doświadczenia. To one pozwalają nam czynić życie lepszym i łatwiejszym, w którym jest mniej upadków a więcej wzlotów. Nie jest najważniejszy ten cholerny cel, który dominuje nasze głupie umysły. Bez drogi ten cel jest tak odległy, nierealny i niemożliwy do zdobycia. Nie da się tego przeskoczyć. Widocznie tak miało być. Tak to zostało wymyślone, abyśmy zatrzymywali się i umieli przemyśleć nasze życie. Jaki był ten dzień? Co było dobre a co złe? Co powinienem zmienić, aby następnym razem było lepiej? Te doświadczenia dają nam siłę. Kształtują osobowość, odciskają się na naszym czymkolwiek (kartka, która niegdyś była czysta jak w filozofii Locka (bodajże?) czy tam innej glinianej tabliczce). Pomagają w jakiś tam sposób zrozumieć życie albo pojąć, dlaczego właśnie tak a nie inaczej. To wiele ułatwia. I droga, choć może nieco dłuższa, może okazać się łatwiejsza i mniej kalecząca stopy, które mają jeszcze tyle tysięcy kilometrów do przejścia.
Pozdrawiam, Dinka.
MUZIK:
Budka Suflera - Ratujmy co się da
Aerosmith - I don't want to miss a thing