niedziela, 28 listopada 2010

# 227, minuta za minutą wlecze się niepostrzeżenie

Mam nową, małą obsesję - Oasis. Ta muzyka leczy moją duszę, czuję się w niej fantastycznie. Czuję jakiś spokój, dziwny spokój - zwłaszcza, kiedy słucham nagrania, które znajduje się pod postem. *serduszka* 
Moje życie uległo zmianie o 180 stopni. Zmieniło się wszystko, co miałam do tej pory. Stąd też mała zmiana w adresie bloga - po prostu wolałam, żeby pewne osoby nie miały do niego dostępu. Najzwyczajniej w świecie moje problemy nie są już ich problemami. Mój wzór na życie stracił coś, odnalazły się dwie "zmienne", które  uprościły się i nie uczestniczą już w tych życiowych "rozgrywkach". Nawet jeśli nie tak to wygląda lub miało wyglądać, tak właśnie jest. Niezależnie od tego, jak to zostało zinterpretowane przez Zainteresowanych. Przykre? Owszem. Bolesne? Jeszcze bardziej. Ja jestem jednak twardzielem (ale ściema?!) i pozbieram się zupełnie i całkowicie. Przecież na jednej apokalipsie świat się nie kończy. C'nie?
Postanowiłam po tym ciężkim dla mnie tygodniu wziąć się w garść, jak na Dinę przystało. Może pora odrobinę zgorzknieć i przestać traktować każdego człowieka jak potencjalną ofiarę do niesienia "koniecznej pomocy". Pora przestać być jedynie altruistką. Krztyna zdrowego egoizmu nikomu nie zaszkodziła. Tak, pora zająć się sobą. Pora umieć powiedzieć "ja", "moje", "mam Cię w dupie, zrobię tak, żebym ja była szczęśliwa". Czasem takie postawienie sprawy naprawdę pomaga.  Zmieniają się osoby, priorytety, plany, marzenia, uczucia, lęki, upodobania, światopoglądy. Mam kilka dość ambitnych planów odnoszących się do czegoś, czego dawno nie miałam, czyli nadmiaru wolnego czasu, do matury i do paru innych spraw, które są tylko moje i nikomu nic do tego.
Moje życie zwolniło. Kolejne minuty ciągną się jak mordoklejka. Jak bardzo chciałabym umieć znów zachłysnąć się powietrzem jak człowiek, który zaczyna wszystko od początku. Skończyć z sentymentalnym podejściem do spraw. Niestety, nostalgia listopadowa nie ułatwia zadania. Na dodatek, ten listopad jest taki zimny. Samotnemu zawsze gnojem w oczy, fuuu.
Chciałabym, żeby ta cała sytuacja przestała mnie już dręczyć. Chciałabym umieć sobie pomóc. Chciałabym, żeby znalazł się ktoś, kto umiałby pomóc mi. Wiem, że to niemożliwe. Niemożliwe i dość przykre. Zdecydowanie. Jest tylko jedna rada na taki układ - czas. Dużo, dużo czasu i mniej intensywnego myślenia nad totalnymi głupotami.
Dina.