niedziela, 27 marca 2011

# 262, elementalista

Jakiś cholerny ewenement - ja, osoba powszechnie znana jako nocny Marek, od ponad godziny kulę się pod kołdrą w piżamie, z pachnącą malinami herbatką i zaczytuję się w lekturze obowiązkowej dla klasy trzeciej liceum. Po prostu fenomen na skalę światową. Nie marnuję czasu na kwejku, demotywatorach, facebooku, Librusie (?). Nie słucham muzyki, nie gapię się bezsensownie w telewizor, nie mam telefonu przyklejonego do ręki/ucha. Wiecie, co powiedziała moja mama? Że zachowuję się jak rasowy maturzysta, który się filmuje, bo uświadomił sobie, że za miesiąc matura. Może i ma trochę racji. Szkoda tylko, że jak się jutro obudzę to moje dzisiejsze jestestwo pójdzie w odstawkę w czeluści niepamięci, oleję rzeczywistość ciepłym moczem i będę starą, niekoniecznie dobrą, ale na pewno totalnie nieogarniętą i nieprzystosowaną do życia Dinką. I znów pójdę spać z przeświadczeniem, że zmarnowałam kolejny tak cenny dzień, w dupę kurde! A, próbując pojąć zapiski, wypowiedzi i myśli innych niż swoje własne można się totalnie nadziać i z niezdolnością interpretacji stać się mistrzem nadinterpretacji. Zrozumieliście coś z tego? Bo ja nie.

Dina.


MUZYKA: