czwartek, 31 marca 2011

# 263, smak

Prognozy nie nastrajają pozytywnie. Zapowiadają deszcze, pochmurne niebo, na szczęście będzie ciepło. Jedno szczęście, bo ostatnio odmarzam totalnie. Koszmorando, totalny Meksyk. Jednak, mimo wszystko, czuję przedsmak wiosny, prawdziwej wiosny na języku.
Inną niesamowitą masakrą na resorach jest fakt, że za trzydzieści trzy dni nastąpi moja zagłada, powszechnie zwana maturą.
Zdecydowanie masakrą nie jest to, że mam już weekend, ciekawy czas w perspektywie, parę pomysłów, których realizacja może być niesamowicie interesująca. Mam nawet zamiar się UCZYĆ. Co prawda, nie planuję nic szczególnego, bo empirycznie przekonałam się, że moje plany zawsze legną w gruzach. Tak więc, nie mia co za bardzo wybiegać w przyszłość, tylko zająć się tym, co mam w chwili obecnej. Masz rację, układa się. Różnie, ale się układa.

Dinka.