czwartek, 8 kwietnia 2010

# 76, nieumoralniający kawałek tekstu.

Zrzęda ze mnie paskudna. Lubię wytykać ludziom ich słabości. Podła sama hipokrytka, bo sama jestem człowiekiem i popełniam te same błędy, co każdy z nas. 
Bez sensu to wszystko. Jednak nadal będę to robić, bo tym sposobem robię to, co kocham. Oczywiście, nie mam na myśli wytykania ludziom ich prywatnych syfów a pisanie. Moje ukochane pisanie.
Z wydarzeń codziennych: Nawał szkoły, zadań, wszystkiego mam po uszy. Czasem czuję, że po prostu nie dam rady, wysiądę, wykorkuję na jakimś zakręcie. Z kubkiem mięty zasuwam przez bezokoliczniki i gerundy angielskie, przez ucho wewnętrzne, rogówki, siatkówki i wszelkiego rodzaju receptory. Czeka mnie chemia, polski, historia. Powinnam dawno leżeć, płakać, podnosić się i padać. Jednak nic tak na mnie nie działa, jak radość spowodowana kilkoma dobrymi stopniami. Dostałam solidnego kopa, niemal poczułam zapach UG i wydziału cudownego prawa. Tak, cel jest jasny. Odrobina organizacji i mrówkowej harówki i dalej wszystko pójdzie już z górki.
P.S: Ostatnimi czasy nie czuję jak rymuję.

Pozdrawiam, kleo.
+ muzyczki dziś nie będzie, bo na biolę wkuwam w ciszy!