piątek, 8 października 2010

# 194, *sour face*

A tak ogólnie to co tam u Was? Ja po tym tygodniu jestem totalnym flakiem pozbawionym wszelkiej energii życiowej, która bestialsko została ze mnie wyssana - taka prowizoryczna wersja pocałunku dementora, którą uskutecznia rąbnięta na całego instytucja zwana szkołą, damn. Jedynym pocieszeniem w tej beznadziejnej sytuacji jest to, że jeszcze TYLKO muszę wytrzymać angielski (-.-) i w miarę kontaktować na nim, a później przeczytać wszystkie treny, napisać wypracowanie, czytanie ze zrozumieniem, streścić Makbeta... bla bla bla. Tak, jestem w niebie. Dodatkowo, w tym nieładnym układzie mojego piątkowego wieczoru pozostaje niewyjaśniona kwestia Procesu pana Kawki, który miałam zamiar przeczytać dzisiejszej nocy. Szczerze powiedziawszy, słabo to wygląda. Wygląda również na to, że dziś naszprycuję się kawą mocną jak siekiera i będę ślęczeć i modlić się o aniołka z nieba, który za mnie odwali całą tą gównianą robotę. 
Toż to niedorzeczne wręcz, żeby chodzić na angielski w piątek o 17:50?! Wtedy powinno się spać! A jeszcze dziwniejszy jest polski w sobotę, ale to jakoś ścierpię. Mam taką nadzieję. 
We wtorek będzie dobry dzień. Idę do szkoły na PIĄTĄ lekcję (JUPIII!). Wcześniej wybieramy się do sądu *serduszka* i będziemy uczestniczyć w jakichś rozmowach i z tego co zrozumiałam, jakiejś rozprawie *leci do nieba fruuuu!*. Jeszcze jedno dobre to to, że NIE BĘDZIE SPRAWDZIANU Z ANGOLA! *hurra* Za to w poniedziałek czeka mnie kartkówka z biologii *chlip chlip*
Wymieniłam szkła w okularach. I wiecie, co? Czuję się jak Bella po przemianie w wampira. Nie, że mam się ochotę krwi napić, oczywiście. Nie wiedziałam, że można tak wyraźnie widzieć! ODLOT!

Dinka

MUSIC:
Yael Naim - Far Far
(youtube pod poprzednią notką)