sobota, 30 października 2010

# 213, janusz radek, kawa, łzawa poezja, chyba pora zacząć szykować się na halloweenową rzeź osiemnastkową!

Mam dzisiaj wyjątkowo romantycznie nastawione myśli. Obudziłam się i z lubością spojrzałam na ususzony bukiet róż. Włączyłam Janusza Radka i czytałam wiersze o miłości. Później jednak wróciłam do suchej i zimnej codzienności, prysł romantyzm chwili i ten niepowtarzalny czar. W tym celu, aby odtworzyć w pamięci ten czar, nadal słucham magicznego Kiedy umrę kochanie.
Taki jakiś dziwny ten październikowy dzień. Dawno nie było takiego słońca, takiego dobrego humoru, takiego ciepłego, wesoło bijącego serca. Wszystko idzie ku lepszemu?
Dziś trzeba porządnie naszprycować się kawą. Kawa, kawa i jeszcze więcej kawy. Mój nowy rytuał - uchlać się kawą, żeby nie przesypiać imprez. Trzeba być Diną, żeby kiedy przychodzi do imprezy zasypiać na siedząco. *facepalm* Od kiedy przespałam ostatnią Twoją imprezę, piję kawę, żeby nikogo więcej nie przespać. Nie masz pojęcia, jak ja się z tym kijowo czuję. Jak beznadziejnie czuję się z myślą, że spałam, kiedy Ty byłeś z nami żywy po raz ostatni.
Muszę zacząć działać, bo inaczej się nie wyrobię na urodzinową potańcówkę, huuraa!

+ Hańba ci, Morris! Nie wolno śmiać się z dziwolągów! - tekst na dziś! 




*serduszka*