poniedziałek, 18 października 2010

# 203, rodzinne spędy, zielone policzki i zawroty głowy

Rodzinne zloty na urodziny babci są super. Można bezkarnie wcinać pyszne ciasto *ślina cieknie po brodzie* i w ogóle. Dużo śmiania, gadania (sporo o maturze, bo o czym innym -.-) i śpiewania Morskich Opowieści, huh.
Nie ma to jak odlot po oddawaniu krwi. Poczułam upokorzenie, zrobiłam się blado-zielona jak wiosenny ogórek i skręciło mi żołądek, ale podbudował mnie fakt, że krew mam lepszą niż nie jeden facet *haha* Pani Piguła była zaskoczona, zrobiła oczy jak pięciozłotówki i zastanawiała się dość głośno, czy nie przyjmuję jakiś witaminek. To ciekawe, bo nigdy niczego nie łykałam.
Zmykam. Niewygodnie pisze się na tej szkolnej klawiaturze. Au revoir, ziomy!

Dinka.







zakochałam się w nich
*serduszka*