sobota, 2 października 2010

# 191, gibię, tańczę, podryguję, jem kabanosy i maluję. w noc, kiedy ludzie śpią, największe wariactwa na jaw wychodzą!

Um, właściwie wszystko jest w miarę w porządku. W porządku, czyli nie w chaosie, jeśli pominiemy nic nie znaczący fakt, że dochodzi godzina trzecia w nocy, a ja nie śpię. Chwała, że chociaż nie muszę jutro wstać razem z kurami i jeśli ewentualnie zasnę, będę mogła pospać, huhu. Wydaje mi się, że cierpię na regularną bezsenność. Chociaż nie. Dziś nie cierpię. Dziś bawię się całkiem nieźle.
Zrobiłam sobie tęczowe pazurki, jutro mam zamiar zmachać się na basenie i zmieniłam fryzurę. Muszę kupić bilet miesięczny i obrączki. I nowe buty. Koniecznie! 
Noc jest niesamowita pod wieloma względami. Ja najbardziej lubię w niej to, że jest ciemno (wow!) i nie widać, co człowiek odwala za głupoty (2 x wow!). Gdyby ktoś mnie zobaczył przed jakąś godziną, pomyślałby, że mam przewlekły atak epilepsji połączony z morderczą czkawko-głupawką. Dodatkowo, obejrzałam sobie kawałek Lejdis *serduszka* i naszprycowałam się tekstami Korbuni mojej. Po czym, założyłam słuchawki z muzą na fulla i grałam koncerty w moim pokoju, tańcząc z kablem. Byłam perkusistą, gitarzystą i wokalem jednocześnie *cwaniak2* Doładowałam się taką wielką, gigantyczną, megadawką muzyki, że aż w głowie się kiełbie, huhu!  
Lubię noc za to, że jak zamknę oczy, to porozciągana, znoszona piżamka może stać się wdziankiem sezonu, kabanos - czarodziejską różdżką, a woda mineralna najlepszym szampanem z bombelkami! Można stać się kim się chce (mój dzisiejszy repertuar - zasięg jak stąd do Katowic). W dzień to nie działa, gówienko.
Przez chwilę nawet naszła mnie ochota na sprzątanie, ale stwierdziłam, że bez przesadyzmu. C'nie?


Dinka.