sobota, 26 grudnia 2009

# 14, czyli o męczennikach i kościele

Kościół w dniu dzisiejszym obchodzi pamiątkę męczeńskiej śmierci św. Szczepana. Ksiądz na mszy nawołuje do wierzenia mimo wszystko. Apeluje do siedzących w ławkach wiernych, żeby nie zatykali uszu i nie pozostawali obojętni w kwestii wierzenia. Wierni słuchają, śpiewają kolędy, idą do domu, a tam oddają się szarej codzienności i mają tydzień przerwy od Boga.

Dzisiejszy świat tak pędzi, tak szybko się zmienia. Wypełnia go tyle zła, przemocy. Z mediów dowiadujemy się o kolejnych zamachach w Iraku, o kolejnych martwych żołnierzach. Zostajemy osaczeni reklamami alkoholu, papierosów, nakładek wibracyjnych i innych takich. Ludzie szaleją w wirze pracy, aby zapewnić utrzymanie sobie i swojej rodzinie. Inni przechodzą na złą stronę mocy i upadają na dno, dzięki wspaniałej pomocy taniego wina, ruskich fajek i innych nielegalnych używek. Aby sztachnąć się albo wypić jeszcze jeden łyk mogą nawet okraść. Turla się taki człowiek po parkach, obrzyguje ławki, śpi pod drzewem we własnych sikach. Czy aby na pewno człowiek? Nie dość, że zostawia tą część życia, w której wychowali go rodzice, to jeszcze gubi twarz człowieka i staje się śmieciem, bo nawet zwierzę ma w sobie więcej godności. Z chrześcijańskiego stylu życia pozostaje w nim tylko westchnienie: "O Boże, zabrakło mi na wino".

Ale wracając do Kościoła. W sumie, Kościół nawołuje do walki ze światem. Mamy walczyć z tym co nas otacza, czym zostajemy odurzeni. Ksiądz na mszy mówi: Potrzebne nam takie świadectwo, jakie dał nam Szczepan, który umiał wybaczyć swoim oprawcom i poniósł męczeńską śmierć w imię Boga. Pojedynczy człowiek tak niewiele może zdziałać. Może jedynie zadbać o siebie. A jakże niewielu znajduje na to czas.

Chrześcijaństwo w dzisiejszych czasach to prawdziwa sztuka. Pozostać wiernym prawdom Kościoła i nie tylko mówić, że wierzę, ale naprawdę wierzyć to sztuka na miarę Herkulesa.

Taka krótka refleksja wywołana dzisiejszym kazaniem.

Pozdrawiam, Kleo.