czwartek, 24 grudnia 2009

# 9, czyli zamieszanie w kuchni i świąteczne porządki

Czuję, że powinnam teraz krzątać się po kuchni i pomagać mamie, ale nie mam do tego weny. Siedzę i perfidnie się obijam. Myślę o tysiącach spraw, o pogodzie, ludziach, kradzieży choinek i o wszystkim innym, pomijając kuchnię i przygotowania do kolacji. Taaak, kochana córka. Najstarsza z rodzeństwa pomaga rodzicom w gotowaniu i sprzątaniu.

A jeśli ja się boję kuchni i jestem antytalentem kucharskim? Chcą się wszyscy na święta potruć moimi wyrobami? Są dziwni. Ja chcę te święta przeżyć. Bez rewolucji żołądkowych i innych takich. Od kuchni trzymam się z daleka.

Nie można być dobrym we wszystkim. Ja mogę wycierać kurze, mogę segregować makulaturę i niemakulaturę, odkurzać, zmywać podłogi. Generalnie mogę robić wszystko. Tylko nie gotowanie!

No, ewentualnie mogę wałkować ciasto. I zaklejać pierogi. Albo kroić bakalie - to tylko w ostateczności, kiedy nikogo nie ma w polu rażenia. Kiedy JA siekam orzechy, wszystko lata po kuchni aż pod sufit - orzechy, ale jakby tego było mało, fruwają też noże, deska do krojenia i wszystko, co jest w zasięgu mojego wzroku. Tak. Jestem prawdziwym talentem. Nikt nie rządzi w kuchni tak jak ja. 

A jeśli jesteśmy w temacie sprzątania to muszę się pochwalić. Wczoraj wywaliłam 3 GB muzyki w 2 godziny! Yeah!

I wywaliłam 5 kg makulatury z biurka. Znalazłam nawet kartkówkę z gimnazjum. "Bardzo potrzebna rzecz", z pewnością.

Pozdrawiam, Kleo.