niedziela, 20 grudnia 2009

# 2, czyli idea prezentów.

To jeszcze raz ja.

Witanie mamy już za sobą. Teraz można przejść do konkretów.

Czym są tak naprawdę prezenty? Co one znaczą? Kupując je staramy się, aby sprawiły przyjemność, cieszyły. Dajemy sobie prezenty w domu, w pracy, na urodziny, z okazji Świąt (które zbliżają się nie niosąc ze sobą nic oprócz strat materialnych, ale o tym innym razem).  Czasem mamy sprawić prezent komuś, kogo tak nie do końca znamy. Dopytujemy co chciałby dostać, z czego by się ucieszył. Za wszelką cenę chcemy wstrzelić się w gust tej osoby, nie chcemy, aby nasz prezent nie dał radości, więc pytamy, pytamy, pytamy.  W tym wszystkim gubi się idea dawania sobie czegokolwiek. Zawsze kojarzyłam prezenty z tajemnicą, napięciem i adrenaliną rosnącą z każdą chwilą i z niecierpliwym zrywaniem kolorowych papierów z pudełek. Obecnie słyszymy tylko: mam już twój prezent. Jest świetny... bla bla bla. Zaczyna się gadanie i opisywanie cudowności naszego zakupu. Nie wiem, czy tylko ja tak czuje, ale zastanawia mnie to. Przecież prezent to drobnostka, coś co ma być NIESPODZIANKĄ, a nie skonsultowanym przedmiotem z osobą, która ma go dostać. 

Niech prezent znów stanie się prezentem.

 

Pozdrawiam, Kleo.