wtorek, 7 września 2010

# 168, olewam tytuł jak T.LOVE

Dzień długi jak makaron we włoskiej restauracji. Długo w szkole, choć niby tak mało lekcji. Długo w domu, choć niby cały czas miałam jakieś zajęcie i nie zmarnowałam ani minuty. A jednak, ciągnie się. Powoli, leniwie, sennie. Jesień mnie dopada.
To zabawne, kiedy mnie - humanistkę z krwi i kości - ktoś prosi o pomoc z matmą. Chyba zamierzam się z motyką na słońce, ale ja tego dokonam! Nawet wtedy, jeśli chodzi o funkcje. -.-
Och, szczerze polecam Waszej uwadze Przedwiośnie - zarówno książkę, jak i cudowny film, który dziś sobie zaserwowałam w ramach drobnego relaksu. Oczywista oczywistość, że film mnie uwiódł. W innym przypadku nie wspominałabym tu o nim. Może napiszę recenzję na WOK, korzystając z tego, że obejrzałam ten film. Hum. Zawsze to jakiś plusik, a szósteczka z WOKu na ulicy nie leży. Na świadectwie będzie w sumie ładnie wyglądać, huhu.
Czeka mnie jeszcze zadanie z polskiego i to niemałe, więc będę znikać. Tym bardziej, że mam jeszcze parę spraw. 
I niech to szlag. Co choroba to antybiotyk. A idźcie w diabłyyy... *złośnik*


Pozdrawiam ciepło, Dinka.


Czytam i oglądam:
Przedwiośnie