Czynię postępy i nawet polubiłam kierat pracy. Brzmi to zastawienie jak jakiś mutant z kosmosu, ale mimo wszystko, taka jest prawda. Czuję, że nie marnuję cennych minut (choć tak naprawdę marnuję ich miliony) i że w jakiś sposób mam wpływ na to, co będzie działo się w moim przyszłym, nieznanym i tajemniczym życiu. Na pewno silnym bodźcem i prawdziwym zastrzykiem energii jest pochwała i choćby jedno słowo. No może dwa: robisz postępy. Ależ to daje cudownego kopa! Aż chce się wrócić do domu i nadal działać!
Szkoda, że ta chęć nauki przechodzi wraz z przekroczeniem progu domu i kiedy rozsiądzie się wygodnie na kanapie... Huh.
Zakochałam się (znów!). Tym razem Hinder na celowniku. Ach, posłuchajcie sobie. To w moim klimacie. Seether, Nickelback. Tak mniej więcej. + Muszę się zmobilizować i zabrać się za Szewców Witkiewicza i za Proces Kawki, bo jak nie teraz, to się nie zmuszę już nigdy.
Najgorsze, że mam siły i czas na wszystko, oprócz zadań domowych z polaka xD
Nie wiedziałam, że tydzień może być taki krótki, kiedy w jego połowie zrobi się mały dzień na relaks i intensywny uczing. Bomba, jutro już piątek. Plany? Gadanie całymi godzinami przez telefon z Justyną, Damkiem i romansik z chemią i innymi kupkami. + Ogarniacie sprawdzian z całych węglowodorów już za dwa tygodnie?! ŻE CO?! GŁUPA RŻNIECIE?!!?
Bardzo sfrustrowana Dinka
MUZYKA:
Album
Hinder - EXTREME BEHAVIOR