niedziela, 26 września 2010

# 187, wyżycia potrzeba artystycznego głęboka się

Mniej więcej taki porządek jak w zdaniu w tytule mam w głowie (i na dysku twardym). Zasypałam się od stóp do głów i, choć ciężko to przyznać, trochę się w tym wszystkim zagubiłam. PHI! Nie trochę. Totalnie straciłam kurs i nie wiem, co ze sobą zrobić. A teraz przecież nie mam czasu na szukanie właściwej drogi?! Tym bardziej, że każda, w którą próbuję wejść okazuje się zdecydowanie nie tą, której poszukuję. 
Dlaczego każda próba "odnalezienia siebie" kończy się fiaskiem? Dlaczego ośmieszam się sama przed sobą i przed ludźmi dookoła? Dlaczego, próbując dowiedzieć się kim jestem, na oślep rzucam sztyletami, wbijając je w czoła Bogu ducha winnych ludzi? Dlaczego każda próba naprawienia błędów tylko pogarsza i tak błotnistą i grząską, cuchnącą kupą sytuację? CZY JA MAM COŚ Z GŁOWĄ?! A może świat zwariował? Do luftu z takim rumakowaniem. 
A najgorsze, kurczę blade, jest to, że nikt za mnie nie podejmie wyborów. Najbardziej nie cierpię tego, że sama muszę wybrać studia, miasto, imprezę, w jakim programie będę słuchać muzyki, co zjem na kolację, czy przygotuję się na korki, czy cokolwiek. Sama muszę decydować o swoim życiu, o mojej śmierdzącej przyszłości, która tylko miesza mi w życiorysie. Och, cholerka. Mam już dość. Czuję się jak taki biedny, sponiewierany  król (ależ narcystyczne porównanie -.-), do którego przychodzą legiony ludzi, którzy mają do niego jakąś sprawę. Tych spraw jest tyle, że król tylko kiwa głową, nie mogąc nic powiedzieć, bo kolejka coraz bardziej się wydłuża. Mnie od tych "kiwających wyborów" - TO czy TO - już boli kark. Szkoda, że tutaj się nie da spasować, jak w pokerze, kiedy już się nie chce grać. To znaczy, w sumie można, ale ten "pas" kończy się w grobie, gdzie mi się na razie nie śpieszy.
Tak sobie rozmyślam, jak na madziowych urodzinach dobrze szła mi gra w pokera. Bo szła mi zadziwiająco dobrze. Zasługa dobrze rozdanych kart (;*) lub też szczęścia, którego głupi sporo mają. No i pięknie. Dwukrotnie zgarnęłam całą pulę zgromadzonych słomek (taaak, gra na słomki jest fascynująca *haha*). I co mi po moim szczęściu. KUPA. Bo życie albo rozdaje jakieś kijowe karty, albo na tych głównych "pokerowych zawodach" opuścił mnie mój super-fart i zostanę oskubana do reszty z moich "słomek".
Tak się rozgadałam na mało istotne tematy, że zboczyłam z głównej trasy. Otóż, rozpoczęłam stosowne działania. Postanowiłam zrobić coś z tym, co nazywa się podobno moim życiem, a na co nie miałam ostatnio szczególnego wpływu, bo wszystko się po prostu działo. Ambitnie bardzo, zaczęłam od zmiany odtwarzacza muzyki z Winampa na Aimpa. -.- 
Czeka mnie dłuuuuga droga. W dół.


 I've found a reason for me
To change who I used to be
A reason to start over new
And the reason is you
/d :*/ 


I'm afraid